Wszystkie publikowane na blogu opinie są opiniami subiektywnymi.

Szukaj na tym blogu

2 października 2015

Neosine - jedyny lek przeciwwirusowy bez recepty



źródło: aflofarm.pl


Przeziębienia rozhulały nam się na dobre, a to dopiero początek jesieni. Nawet mnie dopadł mało sympatyczny wirus. I właśnie dziś trochę na temat wirusów powiemy. A konkretniej o leku przeciwwirusowym. Bez recepty. Reklama Neosine ma nowe odsłony.

Obejrzałam nową wersję reklamy, w której przeziębiona koleżanka przychodzi do pracy, kaszle, a wirusy przenikają na współpracowników. "O tym czy rozwinie się przeziębienie lub grypa decyduje pierwsze 48 godzin od zainfekowania wirusem". Gdy kolejna osoba z biura obserwuje u siebie pierwsze objawy przeziębienia sięga po Neosine i następnego dnia jest już po chorobie:-) Bo Neosine skraca czas trwania przeziębienia.

Neosine do zeszłego roku był lekiem wydawanym z przepisu lekarza.Od niedawna jego status zmienił się na OTC (over the counter), czyli bez recepty. W charakterystyce produktu leczniczego (czyli ulotce dla aptekarzy;-)) miał wymienione dwa wskazania:


  • zakażenia błon śluzowych i skóry wywołane wirusami Herpes I i II (opryszczka zwykła) lub Herpes varicella-zoster (ospa wietrzna, półpasiec)
  • inne zakażenia wirusowe o różnej etiologii - wspomagająco u osób o obniżonej odporności

Co to znaczy w praktyce? Jeśli wymienione choroby wirusowe miały ciężki przebieg, lub zmiany skórne pojawiały się na dużej powierzchni skóry, włączano lek przeciwwirusowy. Tak samo jeśli ktoś był bardzo osłabiony, chorował długo. Lek był przepisywany osobom, które nie radziły sobie same z infekcją, których odporność była słaba. Także małe dzieci w wieku przedszkolnym łapały się w powyższe ramki. Ich odporność dopiero się kształtuje. Łapią wszystko jak leci, nie wybrzydzają;)

Wydaję mi się,że w przypadku małych dzieci lepiej, aby ten lek pozostał nie tyle z przepisu lekarza,a po konsultacji z lekarzem. U dzieci infekcje potrafią rozwijać się bardzo dynamicznie. Zwłaszcza jeśli chodzi o malutkie dzieciaczki, lepiej żeby to lekarz wziął na swoje barki decyzję o terapii.

W skład leku wchodzi:

  • Inosinum pranobexum
Lek o działaniu przeciwwirusowym. Dodatkowo stymuluję odporność (dojrzewanie i różnicowanie limfocytów T,zwiększenie poziomu IgG etc.). 

Według mnie, fakt, iż zmienił status z "na receptę" na "OTC" świadczy o tym, że nawet przy nierozsądnym dawkowaniu nie zrobimy sobie większej krzywdy. Zatem lek uznaję za względnie bezpieczny. Aby lek działał skutecznie, osoba dorosła powinna go przyjmować według schematu 3 x 2 tabletki. I dopiero wtedy zadziała przeciwwirusowo i wpłynie na odporność. Łyknięcie jednej tabletki za dużo nam nie pomoże.

Z ciekawostek dodam, że zaraz na Neosine, także inne preparaty o takim samym składzie zmieniły swój status. Zatem możemy także poprosić w aptece o Groprinosin, skład taki sam, a cena niższa.

Wracając do reklamy i hasła, że pierwsze 48h jest kluczowe. Oczywiście, że tak jest. Tylko zazwyczaj te pierwsze 48 godzin jest bezobjawowe. Czy zatem zgodnie z reklamą, gdy mamy w pobliżu przeziębioną osobę mamy sami łykać Neosine? Cały sezon? A co ja mam powiedzieć? Pracuję w aptece, w której nie ma szyb, które oddzielają mnie od pacjenta. Jest sezon przeziębienia. Jakbym miała tak reagować na każdego zakatarzonego można by to nazwać paranoją. Polecam jako profilaktykę mycie rąk w ciepłej wodzie z mydłem, po kontakcie z osobą przeziębioną albo z przedmiotem którego używała (np w aptece taki terminal do płacenia kartą wydaję mi się genialnym przekaźnikiem wirusów). Wirusy przeziębienia zazwyczaj nieświadomie, bezpośrednio z naszych rąk wprowadzamy w okolicę nosa. A w nosie, w ciepłych, wilgotnych klimatach dojrzewają dając szereg jakże znanych objawów.

Podsumowując: jeśli zaprzyjaźniliście się z wirusem pospolitego przeziębienia, dajcie sobie tydzień czasu na wyzdrowienie. Nie potrzeba od razu sięgać po leki przeciwwirusowe i immunostymulujące. Ludzie chorują na przeziębienie od tysięcy lat i zdrowieją średnio po 7 dniach.  Dorosła osoba przeziębia się statystycznie około 3 razy do roku i nie świadczy to o niskiej odporności. A jeśli zaprzyjaźnicie się z czymś paskudniejszym, albo nie możecie się rozstać z chorobą...sięgnijcie po Neosine. Cena preparatu nie jest niska..Ale może lepiej zapytać lekarza o opinię? A jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Przed spożyciem leku skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą;-)

28 września 2015

Leki Tylko z Apteki



Do tej pory jako bloger-farmaceuta omawiałam reklamy farmaceutyczne. Dziś napiszę o akcji, którą jako farmaceuta wspieram z całego serca, a jako bloger trochę nagłośnię wśród moich czytelników. Czy słyszeliście o akcji "Leki Tylko z Apteki"?

Żyjemy w bardzo wygodnych czasach. Bez ruszenia się z fotela jesteśmy w stanie dotrzeć do informacji o leku. Jak nie chce nam się szukać w komputerze, tablecie czy telefonie, wystarczy włączyć telewizor, czy radio. Odpowiednie reklamy podpowiedzą co zwalczy ból głowy, szybko pokona przeziębienie czy podniesie poziom magnezu. A gdy już zdecydujemy się na wyjście z domu aby lek nabyć, wcale nie musimy dojść aż do apteki. Leki dostaniemy po drodze w kiosku pod blokiem, sklepie spożywczym czy stacji benzynowej. I to całkiem bogaty wybór. Żyjemy w wygodnych czasach, ale niebezpiecznych dla nas. Przez wygodę, czy bezmyślność powierzamy nasze zdrowie kasjerowi ze spożywczaka, czy obsłudze stacji benzynowej. Oczywiście wmawiamy sobie, że to nasz wybór. Sami wiemy co najlepsze jest dla nas. Ale czy na pewno wiemy? Czy czytamy ulotki? Czy zwracamy uwagę na substancję czynną? Czy znamy bezpieczne dawki dobowe? Czy wszyscy jesteśmy farmaceutami czy lekarzami? 

Jeśli mam problem natury prawnej, zgłoszę się do adwokata. Tak samo gdy zdecyduję się na budowę domu, wiem, że osoba z wykształceniem budowlanym będzie wiedzieć więcej ode mnie. Zatem osoba, która ukończyła 5,5 letnie studia farmaceutyczne oraz ma wymóg ustawicznego kształcenia jest najlepszym źródłem wiedzy o leku.

Mimo, że taka dostępność leków w tak wielu miejscach, nie tylko w aptece, jest na pierwszy rzut oka wygodna, w moim odczuciu stwarza bardzo duże zagrożenie. Ryzyko przedawkowania, gdy zakupi się kilka preparatów z tą samą substancją. Ryzyko interakcji, gdy połączy się leki ze sobą, lub chociażby na kaca weźmie się paracetamol...albo ryzyko, że lek nie zadziała prawidłowo bo był źle przechowywany. Czy wszystkie kioski podczas fali upałów utrzymywały temperaturę poniżej 25 st C?

A jak to jest z personelem sklepów, który takie leki sprzedaje? "W sklepach ogólnodostępnych osoby wydające produkty lecznicze muszą posiadać wiedzę na temat wydawanych preparatów, sposobu ich oznakowania, ulotek informacyjnych, zasad ich przechowywania oraz postępowania w przypadku reklamacji wycofania/wstrzymania". Aż się prosi, żeby podpytać troszkę ten "fachowy" personel na temat sprzedawanych specyfików. Czy ta wiedza to coś więcej niż nazwa preparatu i informacja, że ulotka jest w środku?

Ja kupuję leki tylko w aptece, bo wiem,że lek był przechowywany w prawidłowych warunkach. Wiem też, że jeśli jakaś partia leku byłaby wadliwa, w ciągu jednego dnia jest zabezpieczana i wysyłana do hurtowni. A jak jest np na stacji benzynowej? Zwłaszcza, że taka placówka nie ma obowiązku sprawdzania aktualizacji na stronie Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego.

Miejsce leków jest w aptece. Dla osób zdrowych pewnie nie ma to większego znaczenia. Jednak powinno być ważne zwłaszcza dla osób,które mają stwierdzoną chorobę wymagającą regularnego stosowania jednego lub kilku leków. Wtedy nie ma co kombinować na własną rękę z samoleczeniem. W aptece farmaceuta podpowie, czy nasz wybór jest bezpieczny, czy nie koliduje z terapią i jak go stosować.

Jestem farmaceutą i uważam, że Leki powinny być Tylko z Apteki.

źródło: www.lekitylkozpateki.pl

A od 1.10.15 konkurs "Łowcy absurdów" : http://lekitylkozapteki.pl//kampanie/akcja/

25 września 2015

Venosan nowy suplement na nogi!

źródło: www.polpharma.pl

Czas na powrót z urlopu, koniec z nic nie robieniem. Na blogu wieje nudą mimo, że reklam przybywa. Powrót do kraju był odczuwalny dla mnie chociażby po zalewie reklam farmaceutycznych w radio i w tv. Przy okazji przekonałam się, że trochę mnie ominęło tych dobrodziejstw. Dziś omówię reklamę radiową. Są one dla mnie nieco niewdzięcznym tematem, ponieważ nie zawsze mam możliwość znalezienia ich ponownie, aby porządnie je omówić. Ta jednak była na tyle charakterystyczna, że czas się z nią rozprawić.

Reklama Venosan caps to relacja rozemocjonowanej kobiety, która chwali się upolowaniem "nowinki" z apteki. Nowego suplementu diety na krążenie żylne. Preparat taki nowy, taki suplementowy i takie cuda na kiju w środku no i rewolucyjna formuła, która wspomaga kolagen, czyli budulec naczyń krwionośnych, żeby lepiej je wzmacniał. Który z suplementów jakie znamy, potrafi takie czary?

Skład preparatu Venosan caps (w 2 kapsułkach):


  • diosmina 300mg
  • witamina C 40mg
  • rutyna 50mg
  • liść winorośli właściwej - ekstrakt 5g
  • witamina A 640 mcg
  • witamina E 9,6mg

Oczywiście mnie najbardziej zaintrygowała wzmianka o kolagenie. W reklamie brzmiało to wręcz spektakularnie. Na tyle, że uwierzyłam, że on też jest w składzie (a skoro ja się na to złapałam...). Swoją drogą faktycznie byłby to ciekawy skład. Kolagenu NIE ma. Ale jest witamina C :-)
Tak, to właśnie ten składnik powiązano z kolagenem. Oczywiście słusznie, bo jednym z zadań witaminy C jest udział w produkcji kolagenu. Ale skąd wziąć materiały na kolagen? Z diety. I pytanie retoryczne: zmieniamy dietę na bogatą w kolagen, czy sięgamy po kolejny suplement diety tym razem zawierający kolagen?

Ale miało być o wspieraniu krążenia żylnego. W składzie mamy diosminę w ilości dość małej (zalecana dawka to 500mg 2 razy na dobę), do tego rutynę. Oba składniki zmniejszają przepuszczalność małych naczyń krwionośnych, zwiększają ich wytrzymałość. Liście z winorośli właściwej,  o ile była czerwonoowocowa, bo tutaj nie mamy podanej takiej informacji, stosowane są w celu polepszenia krążenia i hamowania krwawień. Jako surowiec stosowane są stosunkowo rzadko. Częściej wykorzystuje się nasiona lub dla smakoszy sok, zwany winem:-)
W składzie również witamina A i E, jako przeciwuteniacze.

W związku z tym, że preparat zawiera witaminę A i E nie łączcie go z tranem i innymi suplementami typu multiwitamina, które zawierają te składniki. Witaminy te rozpuszczają się w tłuszczach, zatem ich nadmiar jest gromadzony w organizmie i może dość do przedawkowania.

Moja uwaga jest taka. Nie każdy preparat wieloskładnikowy jest lepszy od tych które zawierają tylko jeden, biedny składnik czynny. Wygląda na to, że Polakom przejadły się już leki na bazie diosminy, które skutecznie działają na problemy z mikrokrażeniem żylnym. Zamiast tego część z nas woli NOWE suplementy diety, bo bardziej kolorowe, bardziej krzykliwe, bardziej "bogate" w składzie. Ale czy skuteczne? 

Ze smutkiem czytam kolejne raporty, z których wynika z roku na rok znaczny wzrost sprzedaży suplementów diety w Polsce. Czy na prawdę reklamy w stylu "nowość z apteki" działają na nas tak samo jak hasła  "wyprzedaż" w sklepach z ciuchami? Trzeba mieć, trzeba kupić? To nie moda. To zdrowie!






2 września 2015

Skarpetki złuszczajace


źródło: moje własne;)

Wprawdzie lato ma się ku końcowi, jednak poruszę jeszcze kwestię hitu tych wakacji. Chodzi o skarpetki złuszczające. Cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem, zwłaszcza po kampanii reklamowej w telewizji. Nie ukrywam sama z ciekawości uległam tej modzie, jednak nie sięgnęłam po produkt reklamowany (z przekory?) a taki, który od dłuższego czasu jest na rynku. 

Jako, że nie czuje się zupełnie w temacie "moda i uroda", w tym wypadku pełną recenzję z czystym sercem polecam na blogu koleżanki po fachu: http://okiemfarmaceutki.pl/silcatil-skarpetki-zluszczajace/. Ja mogę od siebie dodać,że testowałam skarpetki złuszczające L'biotica. 

Co tu dużo opowiadać, pomysł bardzo dobry. Przez pierwsze kilka dni po zabiegu człowiek zastanawia się czy użył placebo i wyrzucił pieniądze w błoto, czy też może ma tak super stópki, że nie ma co się z nich złuszczać;-) A potem nadszedł Armageddon. Czysta masakra wizualna w stylu zrzucania skóry jak wąż. A po kilku dniach ewolucji z gada do ssaka, stopy stały się ekstra gładkie, jak w reklamie ;-)

Różnica między skarpetkami L'biotica a Silcatil? Te pierwsze trzymamy krócej na stopach, mają więcej substancji czynnych. Cenowo również bardziej atrakcyjne, choć to już pewnie zależy od apteki.

Uwaga!  Nie stosować, gdy ma się na stopach jakiekolwiek rany. To są kwasy, które wyżerają martwy naskórek! 

Sami widzicie, że nie nadaję się do takich recenzji. Zatem udanej lektury u koleżanki!:-)


26 sierpnia 2015

Positivum - oszczędź sobie nerwów

źródło: aflofarm.pl

Gdy jechałam dziś rano do pracy, w radio akurat trafiłam na reklamę, dzięki której kawa już nie była mi potrzebna. Dobrze mi znana reklama kapsułek "na wątrobę i woreczek żółciowy", czyli Altra, którą omawiałam na wiosnę, ma nową odsłonę. Myślicie pewnie teraz, co ma Altra do Positivum? Oprócz wspólnego producenta, ma także wspólny trend reklamowy, który w sumie wymusza na aptekach pewną cenę tych preparatów. Altra to ok 9zł za 20 kapsułek - zgodnie z reklamą, a Positivum?

Reklama Positivum przypomina kiepskiej jakości telenowelę brazylijską (o ile w ogóle są takie lepszej jakości). Dwie Panie w wieku 50+ . Jedna doprowadzona do furii przez Niego (meża?) wyrokuje, że przez to na pewno nie zaśnie. Druga, czyli ciotka dobra rada, podaje Positivum. Stosuje go regularnie, bo wiadomo jaki jest jej Andrzej (mąż?). W następnej scenie obie już są uśmiechnięte i wyspane, po Positivum. I tekst hit na koniec: "A wiesz, że zapłaciłam coś koło 5zł za 30 tabletek!". A na dole ekranu gwiazda *

* Przybliżona cena detaliczna w przeliczeniu na 30 tabletek oraz średniej marży hurtowej (16%) i aptecznej (30%). Pełne opakowanie zawiera 6 blistrów po 30 tabletek.

Pacjent zapamiętuje cenę, idzie do apteki i chce za tyle kupić. W końcu w reklamie, po Teleekspresie tak mówili. No i mamy klops, bo jakoś reklama zapomniała na głos dodać, że żeby taką cenę uzyskać, to w aptece trzeba to Positivum podzielić na listki. Niby nic złego, pacjent dostaje taki listek, zapłacił mało więc się cieszy podwójnie. A ja tu widzę pewien problem. Bo po pierwsze, na blistrze nie ma napisanego składu preparatu, więc po miesiącu, czy dwóch już nie pamięta się co to. A po drugie, nie ma dawkowania. Więc ile można bezpiecznie wziąć takich tabletek? Albo ile wziąć aby zadziałały? A po trzecie ilu z was sprawdza daty ważności na takich blistrach?

Skład tabletek Positivum, w dawce dobowej 3 tabletek:


  • wyciąg z ziela melisy 150mg
  • wyciag z szyszek chmielu 75mg
  • wyciąg z krokusa uprawnego (szafran) 15 mg
dawkowanie: 3 x 1


Składniki wykazują działanie uspokajające, wyciszające, ułatwiające zasypianie. Ponadto dobrze wpływają na przewód pokarmowy, działają spazmolitycznie, czyli rozkurczowo. Jednak moim skromnym zdaniem, jeśli ktoś jest zdenerwowany/sfrustrowany czy po prostu wkurzony przez Andrzeja, czy innego męża jak w reklamie, to można sięgnąć po coś mocniejszego. Silniejsze działanie uspokajające wykazuje waleriana, czyli kozłek lekarski. Taki skład ma opisywana przeze mnie Extraspasmina, która na dodatek jest lekiem. Czyli mamy gwarancję, że w każdej dawce leku mamy taką samą ilość substancji czynnej. 

Rozpoczęłam post kapsułkami Altra, to i nimi skończę. Jak widać mocno mi leżą na wątrobie a może na woreczku, który tak na prawdę jest pęcherzykiem żółciowym? Wszystko przez to, że już dziś zjawiała się u mnie pierwsza pacjentka prosząc właśnie o reklamowaną Altrę, tą za 9 zł. Reklamowana Altra może i kosztuje ok 9 zł, ale ta prawdziwa Altra kosztuje 3x więcej, bo ma 60 kapsułek w opakowaniu;-) Tak samo Positivum. Reklamowany kosztuje ok 5 zł, a realia nieubłaganie tą kwotę mnożą razy 6...

P.S - Jak bym pracowała w przemyśle i tworzyła nowe suplementy to stworzyłabym taki o nazwie....Negativum. Czyli jak zmienić swój charakter z dr Jekyll'a w Mr. Hyde'a. Już widzę te hasła reklamowe "Masz złośliwego sąsiada, a nie masz odwagi zwrócić mu uwagi? Weź Negativum i uwolnij w sobie MOC!" :-D