źródło: aflofarm.pl
Jak sprawdzić czy dziecko dokładnie myje ząbki? Teraz to proste, dzięki specjalnym kropelkom wszystko widać jak na dłoni. Wiele czytelników napisało do mnie z prośbą aby omówić tą konkretną reklamę, gdyż podobno w składzie tego specyfiku znajduje się coś szkodliwego i rakotwórczego. Czas przyjrzeć się z bliska Dropingo i zobaczyć co w nim straszy.
Sama reklama jest całkiem przyjemna w odbiorze. Przynajmniej przy pierwszym oglądaniu. Przy setnym już nieco działa na nerwy a człowiek się zastanawia czy mały Filip gdzieś tam nie płacze z frustracji, że tych zębów domyć nie może;) Mama Filipa opowiada o problemach z myciem zęba dziecka. Wiadomo, maluch kombinuje, a tu umyje od niechcenia, a tu na sprintera. Finalnie zęby źle umyte to w przyszłości większe ryzyko próchnicy i częstszych wizyt u dentysty. Rozwiązaniem jest Dropingo. Kropelki dodawane do wody przed myciem zębów. Barwią osad nazębny na niebiesko i widać dokładnie gdzie należy dokładnie ząbki umyć. Filip szczęśliwy, mama zadowolona a widmo wizyty u dentysty ucieka w siną dal...
Skład kropelek Dropingo:
Aqua, Sodium Benzoate/ Potassium Sorbate, Parfum, Polysorbate 80, Sucralose, CI 42090, Citric Acid
Jak widać, omawiany preparat jest kosmetykiem. Co tu dużo ukrywać, nie znoszę omawiania kosmetyków dlatego postanowiłam odesłać Was do profesjonalnego opisu przygotowanego przez specjalistkę od kosmetycznych składów srokao.pl. Tak się złożyło, że całkiem niedawno omawiała Dropingo na swoim blogu, zapraszam do lektury tutaj.
Problematycznym składnikiem, wywołującym tyle obaw jest barwnik - błękit brylantowy. Jest barwnikiem spożywczym, dodawanym do żywności i może powodować między innymi podrażnienia żołądka. Powinny go unikać przede wszystkim osoby uczulone na salicylany. Czy powinniśmy się go bać w preparacie do barwienia płytki nazębnej? Myślę, że nie.
Po pierwsze i najważniejsze - nie spożywamy tego barwnika. Płyn przeznaczony jest dla dzieci powyżej 3 roku życia, które umieją już płukać usta i wypluwać oraz dorosłych. Zatem barwnik nie powinien dostać się do naszego przewodu pokarmowego. Jeśli boimy się, że dziecko płyn połknie, nie podawajmy tego specyfiku. Przecież jeszcze będzie wiele okazji w przyszłości, jak już maluch opanuje bezpieczne płukanie jamy ustnej.
Po drugie- dawka jest malutka, można by nawet powiedzieć, że homeopatyczna:) dodajemy 2 krople preparatu na 15ml wody. Jamę ustną płuczemy i wypluwamy płyn.
Po trzecie- preparatu nie stosujemy regularnie, tylko raz na jakiś czas.
Po czwarte - może się okazać, że większe dawki tego barwnika dziecko zajada ze słodyczami niż będzie podane w dwóch kroplach Dropingo. Zatem proszę czytać skład słodyczy i unikać barwnika o uroczym numerze E133.
Z punktu widzenia farmaceutycznego, uważam, że produkty tego typu, które można zaliczyć do kategorii "gadżety stomatologiczne", jak najbardziej mają sens. Nawet są dość często poszukiwane przez rodziców. Jest to świetny element edukacyjny aby pokazać dziecku o co tak naprawdę chodzi w myciu zębów i jak wyglądają ząbki umyte niedokładnie. Myślę, że takie zastosowanie Dropingo przydałoby się też wielu dorosłym. Uważam, że wiele osób zdziwiłoby się na jakim poziomie plasuje się ich mycie zębów:)
Na pewno warto podkreślić, że płyn może zabarwić niektóre wypełnienia w zębach a także elementy aparatów ortodontycznych. Dlatego małych pacjentów ortodontycznych nie namawiajmy do zabawy w barwienie osadu nazębnego.
Podsumowując całość: nie taki diabeł straszny, jak go opisują. Boimy się barwnika, jednak nie ma od udowodnionego działania szkodliwego. W tym wypadku opcja jest całkiem bezpieczna - płynu z barwnikiem nie połyka się, a jedynie płucze usta przed myciem zębów. Sama idea jest fajna i warta wykorzystania raz na jakiś czas. Z pewnością o wiele lepiej wpłynie na wyobraźnię dziecka, gdy naocznie zobaczy jak wyglądają zęby źle umyte niż jak usłyszy jedynie od nas przekaz słowny.
Przed zakupem skonsultuj się z dentystą lub farmaceutą:)
Jak dla mnie okropna reklama. ;) Ale cóż, ciężko o dobrą w tematyce lekarstw i specyfików tego typu. A te strachy mamusiek przed barwnikami chyba przesadzone - no ale tak jak mówisz, zawsze można nie podawać.
OdpowiedzUsuńJak zawsze ciekawy wpis,
pozdrawiam serdecznie!
Ostatnio kilkanaście osób zasypało facebooka ostrzeżeniem przed tym produktem. Jak widać jednak nie taki ten produkt straszny. Mimo wszystko myślę, że po prostu ten produkt jest niespecjalne potrzebny i bez niego można dziecko nauczyć dobrze myć zęby.
OdpowiedzUsuńp.s. bardzo fajny pomysł na bloga
kupiłam, niczego poza językiem mi nie zabarwiło
OdpowiedzUsuńZnaczy się, zęby perfekcyjnie umyte :D
UsuńSuklaroza jest rakotwórcza.
OdpowiedzUsuńPoza tym tę chemię można zastąpić węglem aktywnym - barwi płytkę i kiedyś był stosowany do higieny jamy ustnej. Wybiela zęby i pomaga na dziąsła.
ile kosztuje producenta taka pozytywna, "obiektywna" opinia?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie, żaden przelew od Big Pharmy nie dotarł do mnie. Zatem tekst napisany pro bono
UsuńPierwsza rzecz.. to nie działa. Jestem stomatologiem i postanowiłam sprawdzić preparat, ponieważ rodzice często o niego pytali. Sprawdziłam na gabinetowych ekatremalnych przypadkach. Podobała im się zabawa, ale osad się nie wybarwil. Szkoda pieniedzy. Są inne skutrczne preparaty
OdpowiedzUsuń