Strony

23 czerwca 2015

Hydronea - naprawdę smaczne nawadnianie


źródło: aflofarm.com.pl

Czerwiec jest dla mnie niezwykle wyjazdowy w tym roku. A w związku z tym miałam okazję załapać się na cały przekrój reklam radiowych. Według najnowszych statystyk, wydatki na reklamę wzrastają (nic zaskakującego). Reklam będzie więcej niż w roku 2014. I co ciekawe, właśnie powiększa się ich ilość w radio. I dziś o takiej będzie.

http://mgr.farm/content/koncerny-farmaceutyczne-coraz-wiecej-wydaja-na-reklame-lekow

Reklamowany był preparat nawadniający Hydronea. Przedstawiono to jako rozmowę matki z "lekarką". Taka szybka konsultacja telefoniczna. Na koniec reklamy "lekarka" oznajmia, aby nie zamieniać na nic innego, bo tylko Hydronea....

Nie lubię takich form reklamy. Bardzo. Kreują przekonanie, że aptekarze tylko czyhają na biednego pacjenta aby mu na siłę zamienić ordynację lekarską. Nic bardziej mylnego!

Nawet nie wiecie, jak często muszę tłumaczyć w aptece na czym polega tańszy zamiennik. Zgodnie z obiegową opinią wciskam lek o zupełnie innym składzie/ dawce/ działaniu i droższy. Przynajmniej kilka razy dziennie zdarza mi się taka sytuacja. Ale to też o czymś świadczy - o braku wiedzy. No bo skąd pacjent ma wiedzieć? W końcu zamiast reklam informacyjnych (kampanii) lecą reklamy mające na celu zwiększenie sprzedaży leków i suplementów diety. Zatem tak - farmaceuta nie może zmienić chemicznie leku. Jeśli oferuje tańszy zamiennik (bo np nie ma na dziś tego preparatu) to znaczy, że będzie TAŃSZY i że substancja czynna jest TA SAMA. Różni się producentem, substancjami dodatkowymi i czasami procesem syntezy substancji czynnej.

A jak jest z takimi preparatami jak Hydronea? Nie widzę problemu z zamianą na inny w tym wypadku. Chodzi o to, że kreują ten preparat jako najsmaczniejszy. Jest to jakiś argument. Do tej pory królem nawodnienia jest seria Orsalit. Jednak jej smak jest specyficzny (a jaki ma być, jeśli pomieszamy sól cukier i wodę?). Jednak nie o smak chodzi w medykamentach. Takie preparaty mają pomóc a nie smakować - w moim odczuciu. Oczywiście w przypadku małych dzieci może być to problem, stąd pomysł na "najsmaczniejszy" płyn nawadniający.

Płyny nawadniające składają się z glukozy (źródło energii), z jonów sodowych, chlorkowych i potasowych czasami. Każdy z tych jonów ma swoje zadanie w organizmie - sód i potas potrzebne są do prawidłowego funkcjonowania pompy sodowo-potasowej takiego ciekawego tworu, który mieści się na błonach komórkowych. Bierze udział w aktywnym transporcie cukrów do komórki a także w utrzymaniu prawidłowej objętości komórki.

Skład preparatu Hydronea citron:


  • glukoza bezwodna
  • chlorek sodu
  • kwas cytrynowy
  • chlorek potasu
  • cytrynian sodu
  • aromat cytrynowy
  • aspartam
  • acesulfam K
Skład jest dobry jeśli chodzi o elektrolity. Ale każdy preparat mający na celu nawodnienie ma mniej lub bardziej podobny. Najbardziej zastanowił mnie aspartam. No bo po co sztuczny słodzik o wątpliwej sławie  w preparacie w którym już jest glukoza? Coś musi zabić smak słony - chlorek sodu, inaczej sól kuchenna a także chlorek potasu są słone. Oczywiście nie on jedyny - właśnie wzięłam do ręki inny preparat...i niestety też tam jest aspartam. Cóż, w małych ilościach nie zaszkodzi, ale stosowany regularnie...? Kto wie. 

Wniosek na koniec: warto mieć w domowej apteczce preparat nawadniający. Zwłaszcza jeśli w domu są małe dzieci i osoby starsze. Własnie one mogą odwodnić się najszybciej. Także przy biegunce, wymiotach, po dużym wysiłku, albo regularnej aktywności fizycznej, a także przy upałach. Ale, taki płyn nie "wyleczy" przyczyny. Chroni przed odwodnieniem. Jeśli chodzi zwłaszcza o małe dzieci, powinno to wszystko być pod kontrolą lekarza. Niestety Hydronea nie wyleczy wymiotów, jak można by wywnioskować z reklamy.

Dobry trick: wziąć do samolotu. Polecam, zwłaszcza na loty dalekiego zasięgu (naprawdę idzie się wysuszyć na wiór przy długim locie).

Przed spożyciem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą.

19 komentarzy:

  1. Według mnie ta reklama jest wręcz niebezpieczna. Dziecko wymiotuje, a "lekarz" zaleca wypicie czegoś co pewnie i tak za chwilę zwróci. W rozmowie z matką nie wnika w szczegóły i nie interesuje ją przyczyna wymiotów. Po prostu trzeba się napić preparatu hydronea :) Takie perły mądrości powinny być przekazywane po wizycie i wykluczeniu niebezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. popiera m w pełni. Uważam,że reklama ta wprowadza w błąd rodziców. Wg. niej wystarczy zastosować u dziecka w przypadku wymiotów tylko ten preparat. Uczy ona ,że nie ma wlaściwie potrzeby konsultacji z lekarzem,( po co ? i tak nie ma on czasu). Oby kiedyś nie skończyło się to źle dla jakiegoś dziecka ale wówczas może być za późno.

      Usuń
  2. Hej, obserwuje tego bloga od niedawna, zależy mi, żeby prawidłowo sie rozwijał - bo bardzo interesują mnie takie tematy, ale teraz do rzeczy... Jest pare spraw, ktore denerwują mnie w odbiorze tego bloga, piszę to tylko dlatego, że wierzę, że trzeba ciągle iść do przodu i rozwijać bloga. Otóż po pierwszym akapicie jest nieklikalny, trzeba ręcznie go przekopiować - pracochłonne, niby nic, a jednak blog przez to wygląda bardzo amatorsko (mimo fachowej wiedzy). Zauważyłam też, że często zapowiedź na FB jest mega kusząca, bo w końcu dowiem się dlaczego warto stosować jakieś środki, a w tekście znajduję conajwyżej jeden akapit na podany temat. Niby podajesz jakies poboczne tematy, które w wielu przypadkach są bardzo zrozumiałe, ale wygląda to tak, jaby notki były bardzo nie przemyślane. "Wniosek jest jeden" - niestety ten wniosek powinien opierać się na tym co napisane zostało wcześniej - a nic w tej kwestii szczególnego nie zostało podane (może ewentualnie skład, ale ten akapit bardziej rozprawiał na temat aspartanu i dlaczego trzeba zasłodzić taki produkt - swoją drogą to mega ciekawe :)). Właśnie w tej ostatniej kwestii widzę, że to taki częsty problem na tym blogu. Mam nadzieję, że nie zobaczysz we mnie hejtera, a jedynie fankę, która chce widzieć rozwój tego bloga. Pozdrawiam! A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za uwagi:-) wezmę je pod uwagę bo są dobre. Link już poprawiony - przeoczenie! Ciesze się, że ktoś czuwa :-)

      Usuń
  3. w opisie preparatu wkradła się literówka akapit o składzie preparatu i mamy chlorek sosu, zamiast sodu. Wyszło pewnie przypadkiem, ale brzmi zabawnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam nawet lubię ten dziwny smak nawadniaczy. Ale niezależnie od tego bez sensu jest ładować tam słodziki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój dziadek odwodnił się w zeszłym roku i teraz staramy się go pilnować, żeby regularnie pił (a nie jest to proste). Rozumiem, że tego typu preparaty podaje się profilaktycznie? Np. w czasie większych upałów?
    Rzadko oglądam telewizję, ale ostatnio chciałam obejrzeć pogodę i cały blok reklamowy pomiędzy wiadomościami, sportem, a pogodą składał się z reklam leków i suplementów (plus jedna reklama kapsułek do prania). Co ciekawe, ostatnio reklamują suplementy dla psów... Można kupić tabletki dla psa np. na stres - zastanawiam się nad tym ;D

    P.S. W czwartym akapicie od dołu popraw "chlorek sosu" na "chlorek sodu" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się, że wiele osób nie chce tańszych zamienników- lekarz zalecił taki lek i taki ma być. A pacjenci nie biora pod uwagę tego, ilu lekarzy jest opłaconych przez koncerny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +/- tyle samo lekarzy jest opłacanych co farmaceutów. Nie róbmy z tej ostatniej grypy zawodowej takich świętoszków, co to tylko i wyłącznie o dobru pacjenta myślą. Apteka to też biznes i trzeba przede wszystkim zarabiać, żeby funkcjonować.
      Ostatnio poszedłem do apteki i proszę o ibuprofen. A pani farmaceutka przynosi mi Ibuprom. No ta ja na to, że prosiłem o ibuprofen bo jest tańszy. A ona mi ripostę "No co pan, przecież to tylko 5 zł" Byłem w takim szoku, że zaniemówiłem i zapłaciłem za Ibuprom w którego cenie mógłbym mieć 2 ibuprofeny. Człowiek głupi jest, bo powinienem powiedzieć że poproszę jeszcze drugi, ale za niego nie zapłacę skoro to "tylko 5 zł"...

      Usuń
    2. No ale to że są farmaceuci naciągacze (też się spotkałem, zwłaszcza w sieciówkach) to nijak się ma do tego bloga, autorka jest merytoryczna i bezstronna.

      Usuń
  7. Skoro już mowa o wypełniaczach. Mam pytanie odnośnie leków na niedoczynność tarczycy dostępnych w PL. Żaden z dostępnych w PL środków nie ma gwarancji, że jest bezglutenowy i każdy ma w sobie skrobię. Osoby chorujące na celiakie (która często idzie w parze z Hashimoto) mają po takim leku na niedoczynność reakcje nieporzadane (biegunka, ból głowy, opuchlizna i wiele innych).
    Co trzeba zrobić aby nasi farmaceuci mogli sporządzić dla takich osób lek na bazie substancji czynnej naturalnej lub syntetycznej z takimi dodatkami aby nie szkodziła? Czy jest taka możliwość aby farmaceuta mógł taki lek przygotować na receptę? Takich osób reagujących na śladowe ilości różnych wypełniaczy będzie co raz więcej. Co trzeba zrobić aby ten problem rozwiazać?

    OdpowiedzUsuń
  8. mhmm… przecież preparaty takie jak hydronea stosuje się doraźnie przy jelitowkach i biegunkach, wiec nie codziennie, dlatego chyba ten słodzik wielkiej szkody nie robi;) poza tym sama piłam hydronee, jak na wakacjach zlapala mnie jelitowa i dzięki niej urlop mi się nie skrocil, bo szybko wrocilam do siebie, no i wygrywa tu posrod innych preparatow, bo ma znośny smak:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z ciekawości mam takie poboczne pytanie dot. zamienników. Czy farmaceuta może zaproponować zamiennik z tą samą substancją czynną, ale inną jej dawką? Np. lekarz zapisał substancję X 500mg, a w aptece dostanę tę samą X, ale 250mg i informację, żeby brać 2 razy więcej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, bo wtedy to nie jest tańszy odpowiednik:-)

      Usuń
    2. Aaa, dzięki za odpowiedź :) Przy okazji chciałam złożyć wyrazy uznania ;) trafiłam tu przypadkowo i spędziłam trochę czasu, świetnie, że rozjaśniasz choć trochę ludziom :) Czy planujesz może opisać (jeśli dobrze pamiętam nazwę) Akustivum? Słyszałam ostatnio reklamę tego w radiu i zwątpiłam w swoje uszy - miałam wrażenie, że uraczono mnie stekiem bzdur :D

      Usuń
    3. Planuję:-) tylko nie udało mi się jeszcze na nią trafić.

      Usuń
  10. ja już byłam załamana, bo córka przy wymiotach i biegunce nie chciała żadnych nawadniaczy pić, a nawet jak wzięło mały łyczek, to od razu ciągnęło ją do wymiotów ;/ babka mi dała w aptece te hudroneę, no i dziecko zachęcone lepszym smakiem wypiło bez większych oporów i powoli zaczęło wracać do siebie

    OdpowiedzUsuń